wtorek, 25 października 2016

Josel, 19 kwietnia 1943. Opowieść o powstaniu w warszawskim getcie - Joe Kubert

     Temat antysemityzmu w czasie drugiej wojny światowej przerabiany jest od lat na kartach książek, komiksów, w kinie oraz w grach. Są o podobnym schemacie, często mało odkrywcze, i po tylu dziełach wiemy na ten temat wiele, zdawałoby się. Nie inaczej jest z komiksem (choć tutaj lepiej brzmi powieść graficzna) Joego Kuberta pt. “Josel, 19 kwietnia 1943. Opowieść o powstaniu w warszawskim getcie”. Jest to alternatywna biografia samego autora, któremu udało się wyemigrować do Stanów jeszcze przed wojną i tam odniósł później sukces jako rysownik. Był żydem, dlatego zastanawiał się, jak to by się potoczyło jego życie, gdyby został w ówczesnej Polsce. W swoim dziele Kubert rozwija tę myśl w sposób wielce prawdopodobny; rodzina jego zostaje wygnana do warszawskiego getta, gdzie przeżywają katusze. Mały Josel dzięki swojemu talentowi do rysowania wkupuje się w łaskę oficerów, dzięki czemu nie zostaje później wysłany do Aushwitz. Nikt nie wie czym tak naprawdę jest ten obóz “pracy” do czasu, gdy do getta wraca uciekinier stamtąd. Opowiada wszystkim jakie piekło przeszedł i co czeka każdego, kto się tam dostanie.

    Historia Josela jest tak naprawdę tylko pretekstem do opowiedzenia tego, o czym już dawno wiemy. Kto nie słyszał jak znęcano się nad żydami (i nie tylko nad nimi) w obozach i gettach. Wyniszczano ich fizycznie i psychicznie. To wszystko było. Ale mimo tej powtarzalności, okrucieństw jakich dopuścili się naziści nadal przerażają. Takie opowieści są potrzebne, bowiem nigdy nie możemy zapomnieć jakim potworem może stać się człowiek w “sprzyjających” okolicznościach. Nie ma żadnego usprawiedliwiania dla takiego traktowania innych, nawet jeśli czuje się do nich nienawiść. Tego typu historie mają za zadanie przestrzegać nas, ludzi, abyśmy ponownie nie dopuścili do takich incydentów.

     Od strony technicznej komiks prezentuje się… niecodziennie. Kubert zdecydował się na surowe szkice, aby podwoić efekt okrucieństwa i braku nadziei w tamtym okresie. Rysunki są ładne i spełniają zamierzony efekt, ale osobiście czułem wizualną ubogość. Jest to już kwestia gustu, jednak czytałoby mi się lepiej z pełnoprawnymi planszami. Niemniej jest to dzieło mocne i godne polecenia, lecz momentami wtórne i wizualnie niepełne – jakby się czytało opowiadanie okraszone rysunkami koncepcyjnymi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz