niedziela, 30 października 2016

Uran - rozdział 2

Zakupy w dzisiejszych czasach należą do czynności wręcz banalnych. Nawet lista, na której znajdowały się pancerze, bronie laserowe czy granaty pulsacyjne, nie stanowiła problemu. Naturalnie tego rodzaju rzeczy nie można było zamówić przez sieć, należy okazać odpowiednie dokumenty w najbliższym punkcie sprzedaży bezpośredniej. Eryk udał się do jednego ze sklepów, które wiodły prym w handlu sprzętem bojowym. GfY cieszył się dobrymi cenami oraz niezawodną obsługą. Piękna sprzedawczyni przywitała Eryka szerokim uśmiechem.
– Witamy GunsforYou. W czym mogę pomóc?
– Dzień dobry. Chciałbym zamówić na przyszły wtorek dziesięć karabinów AM486L z kompletnym wyposażeniem.
Eryk jeszcze nie znał szczegółów dotyczących załogi, ta bowiem była w trakcie kompletowania, ale jako że miał do dyspozycji niemal nieograniczone fundusze, postanowił uzupełnić zbrojownię. Lepiej kupić więcej niż mniej.
– Do tego piętnaście sztuk coltów L2050 oraz dwadzieścia nano-kamizelek. Do każdej broni czterdzieści jednostek amunicji. Rozumiem, że posiadacie też amunicję do działek typu XGR20?
– Naturalnie, proszę pana.
– To poproszę sto jednostek razy cztery oraz pięć rakiet UTR. Zamówienie będzie otwarte, być może domówię jeszcze coś w przeciągu paru dni.
– Oczywiście. Czy chciałby pan zapoznać się z naszą ofertą specjalną?
– Jasne.
Przed nosem Eryka pojawił się hologram przedstawiający promocje oraz nowości w GfY. Wszystko opierało się na technologii laserowej, za którą Eryk nieszczególnie przepadał. Tęsknił za staromodnymi pistoletami i karabinami strzelającymi prawdziwym ołowiem. Każde naciśnięcie spustu skutkowało wypluciem pocisku z lufy, która pozostawiała za sobą ogień i dym. Huk, destrukcja, adrenalina, poczucie potęgi w dłoniach – tego brakowało mu w nowoczesnych broniach. Laser był skuteczny, ale bez wyrazu. Świst i po sprawie. Zero charakteru. No i awaryjność dużo większa. Nie sposób już było kupić w sklepach legendarnego kałasznikowa lub colta 1911. Jedyna możliwość ich pozyskania była w lombardach bądź na targach. Prawo co do ich posiadania nie było jasne, ale z reguły policja nie robiła problemów “kolekcjonerom”. Wszyscy i tak używali broni laserowej. Eryk posiadał w swoim schowku berettę m9 oraz jakiś zardzewiały rewolwer (niestety próby ustalenia tożsamości spełzły na niczym). Postanowił jednak zaopatrzyć się w coś o większym kalibrze przed wylotem. Wpierw jednak musi urządzić załogę.
– A cóż to za zabaweczka? – wskazał palcem na malutki pistolet, któremu rozmiarami bliżej było do paralizatora.
– To, proszę pana, jest nowość. RH15 marki Glen. Dzięki swojemu rozmiarowi potrafi zmieścić w każdej kieszeni. Można go nawet przypiąć do nadgarstka i jednym ruchem chwycić dłonią. Posiada tylko dwa ładunki, ale dzięki kontroli mocy można ustawić na obezwładnienie lub całkowitą likwidację. Przy czym maksymalne ustawienie mocy skutkuje oderwaniem kończyny przeciwnika.
– Proszę dodać jedną sztukę do koszyka.
Transakcja została zakończona tradycyjnym przyłożeniem smartringa do terminalu w celu uiszczenia opłaty. Niemal trzysta tysięcy ecoinów zostało pobrane ze specjalnego rachunku Korporacji Górniczej, do którego Eryk został upoważniony. Takie zakupy to ja rozumiem, pomyślał. Pożegnał się i ruszył w kierunku dzielnicy targowej w celu wydania pieniędzy z tych przelanych dwudziestu procent oraz z własnego majątku, notabene niemałego za sprawą spadku, na kilka gadżetów. Później może nie być okazji – myśl ta nawiedziła go niespodziewanie, powodując dawno nieodczuwalny niepokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz